"Czasami wszystko, czego potrzebuje złamane serce to worek gówna i odrobina ognia" - recenzja #7

Magia zawarta jest w chwilach. W delikatnym dotyku, lekkich uśmiechach, cichych słowach. Magia jest w życiu dniem dzisiejszym, w oddechu, w szczęściu. Mój chłopcze, magia jest w miłości.


 Tytuł: Powietrze, którym oddycha
Autor: Brittainy C. Cherry
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo: Filia
 Ilość stron: 400




Elizabeth i Tristian stracili najbliższe sobie osoby. Kiedy się poznają, obydwoje są w żałobie, rozbici na drobne kawałeczki, bez szansy na ich poskładanie. Wykorzystują siebie nawzajem, aby jakoś poradzić sobie ze stratą. Ale bardzo szybko zamienia się to w o wiele silniejsze uczucie. Powoli, powolutku, stają się dla siebie wszystkim. 

Oczywiście, nie wszystko idzie tak idealnie, bo jest z nimi naprawdę źle i ich psychiki nie są w najlepszym stanie. A potem wychodzi na jaw coś, co sprawia, że wszystko zaczyna się sypać. I robi się dość nieciekawie. 

Nie musisz cały czas czuć się dobrze. W porządku jest czasem cierpieć. To nic złego zagubić się jak dziecko we mgle. To złe dni sprawiają, że dobre są takie cudowne.

Powiem Wam, że to chyba jedna z najsmutniejszych książek, jakie w życiu przeczytałam. W takim sensie, że tyle w niej bólu, że płakałam prawie na każdej stronie. Dlatego jeśli ktoś nie lubi aż takich wyciskaczy łez, to nie polecam. Ale jeśli ktoś chciałby pocierpieć trochę podczas jesiennego wieczoru, z kubkiem herbaty w ręku, to tak, wtedy polecam. 

Postać Tristiana jest tutaj bez wątpienia moją ulubioną. Zawsze jakoś bardziej wzrusza mnie cierpiący facet niż kobieta, no cóż. A Tristian cierpi, bardzo cierpi, przez co kompletnie odizolował się od ludzi, zadając się jedynie ze swoim psem Zeusem i miejscowym facetem, u którego pracuje i którego wszyscy mają za wariata. Jest dobrym człowiekiem, chociaż miejscowi uznają go za niebezpiecznego drania, który w przeszłości dokonał czegoś strasznego.

I tylko Elizabeth widzi w nim dobro, ukryte za grubą warstwą cierpienia. Ona też cierpi, ale jest jej nieco łatwiej, ponieważ ma swoją małą córeczkę Emmę (która, nawiasem mówiąc, jest przesłodka i wnosi niesamowicie wiele uroku do całej książki) oraz przyjaciółkę, na której może polegać. 

Tak więc potem zaczyna się taki typowy romansik - dwójka cierpiących ludzi zbliża się do siebie, zakochują się w sobie, bla bla. Wiecie, nic specjalnego, takie typowe, ale jest w tym coś fajnego, co czyta się szybko i łatwo. 

- Kiedy życie przestanie boleć?
- Kiedy każemy mu się walić i znajdziemy powód, by się uśmiechnąć.

Warto tutaj także wspomnieć o Faye, przyjaciółce głównej bohaterki, która wnosiła do całej historii wiele humoru, serio.  Nie obchodziły jej związki, jedynie seks, który był u niej przedmiotem żartów, ale wiadomo, jak każdy, również i ona wpadła w sidła romansu. Jak on się zakończył? Zabawnie, ale nie zdradzę Wam tego, gdyby ktoś skusił się na przeczytanie ;)

No i oczywiście Tanner, dzięki któremu na końcu książki w końcu zaczęło się dziać coś konkretnego. Facet od wielu lat był przyjacielem Elizabeth, ale okazało się, że skrywał wiele tajemnic i to trochę wszystko pokomplikowało. 

Końcówka chyba najlepsza, lubię takie akcje, szczególnie w takiej książce, w której przez większość czasu nie dzieje się nic takiego wiecie... ekstra. Byłam zaskoczona takim obrotem sprawy, a to tylko na plus. Taki mały dreszczyk emocji, coś co lubię. 

Czasami życie jest dziwne. Musisz się pogodzić z tą dziwacznością i mieć nadzieję, że znajdziesz innych dziwaków, którzy ruszą z tobą do przodu.

No, w każdym bądź razie jestem zadowolona. Lubię czasami sobie pocierpieć i ta pozycja właśnie tego mi dostarczyła. Czytało się szybciutko, łatwo, język jak najbardziej przyswajalny, wszystko takie naturalne. I piękne cytaty, piękne słowa, które w takich książkach dają mi najwięcej radości. Sami tylko spójrzcie na te kilka z nich, które Wam tutaj przytoczyłam. Czyż nie są dobre? No są, pewnie że są. 

3/5

17 komentarzy:

  1. Temat książki nie jest zbyt radosny. Ja tylko przy jednej książce się popłakałam, kiedy dowiedziałam się o śmierci jednego z moich ulubionych postaci, a ja rzadko płaczę. W sumie potem już nie płakałam przy czytaniu, ale to był jeden wyjątek. Może czas powtórzyć?
    Pozdrawiam,
    http://www.sekretny-trop.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć kochana :) Tak, ja tez lubię od czasu do czasu przeczytać książkę, której głównym tematem jest cierpienie np. po stracie ukochanej osoby. Ostatnią książkę jaką czytałam o takiej tematyce była ''Kiedy odszedłeś''. Słyszałam o recenzowanej przez Ciebie ksiażce, ale nigdy nie czytałam żadnej jej recenzji i myslalam ze to jakieś typowe romansidło, i okładka tez mnie nie zachęcała. Teraz sadze, że ta ksiazka jednak moze coś wnieśc do mojego zycia i jesli natknę sie na nią w bibliotece to na pewno wypozycze.
    Pozdrawiam cieplo!!!:*
    (recenzentka-ksiazek.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka o cierpieniu. Idealna na te jesienne, pochmurne wieczory...jeszcze deszcz do tego ...
    Bardzo mnie zachęciłaś do przeczytania tej książki i mam nadzieję, że wkrótce mi się to uda :)
    Pozdrawiam
    Na planecie Małego Księcia

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem przekonana do tej książki. Historia tej dwójki nie wydaje mi się zbyt oryginalna. Ale jak kiedyś najdzie mnie ochota na smuty, to pewnie ją przeczytam.

    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o niej. Dopiero teraz.
    Iiii, chcę ją przeczytać. Wiem, że będe płakać, po zapoznaniu się z Twoją recenzją, ale mimo wszystko chcę.
    Pozdrawiam
    http://polecam-goodbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam jedną książkę tej autorki i bardzo mi się spodobała a i na tą mam wielką chrapkę bo okładka jest cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam ten cytat użyty w tytule posta! Genialny! <3
    Szczerze mówiąc, mnie Powietrze, którym oddycha aż tak nie urzekło. Przede wszystkim nie polubiłam głównej bohaterki, która była strasznie niesamodzielna i nieustannie potrzebowała czyjejś pomocy. W dodatku nie podobał mi się sposób, w jaki rozpoczęła się relacja Tristana oraz Liz, ja po prostu nigdy nie przekonam się do związków opartych jedynie na seksie na samym początku. Za to uwielbiam Emmę, a jej relacje z mamą oraz Tristanem były przesłodkie.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  8. Z jednej strony jestem ciekawa tej książki, a z drugiej się jej obawiam... Nie wiem czy byłabym w stanie ją przeczytać z moją nadmierną wrażliwością ;)
    Pozdrawiam
    Moment Of Dreams ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio szukam lżejszych książek, więc z dużym prawdopodobieństwem po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak najbardziej chcę poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze mówiąc, to nie mam w ogóle ochoty na tę książkę. Szczerze wątpię, żeby mi się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dałabym jej z chęcią szansę, zwłaszcza teraz na jesień. A jak zakończenie zaskakuje - to uwielbiam najbardziej w książkach :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka przedstawia się dość ciekawie, ale na razie czekam na "Niebezpieczne Kłamstwa", więc ją pewnie przeczytam najpierw. Bardzo ciekawa recenzja. Pozdrawiam i również obserwuję :-)
    nastolatka-marzycielka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam za sobą tylko jedną książkę tej autorki, ale dwie czekają na półce. Chociaż "kochając pana danielsa" nie było arcydziełem to strasznie spodobał mi się styl pisania autorki. Mam zamiar w najbliższym czasie przeczytać "Powietrze...", mam nadzieję, że mi się spodoba ;)

    litery-na-papierze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam jeszcze twórczości autorki, ale zamierzam to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszyscy zachwalają tą autorkę a tak się złożyło, że ja jeszcze nic jej autorstwa nie przeczytałam, chyba muszę to szybko nadrobić :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    SZELEST STRON

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 DOMI READS , Blogger