Trochę czasu zajęło mi przeczytanie Prawdodziejki,
była to jednak przyjemna lektura, z której naprawdę jestem zadowolona.
Przypomniało mi to czasy, w których fantastyka była u mnie na porządku
dziennym, a od której miałam przerwę już od dość długiego czasu.
prawdodziejka | czaroziemie (tom 1) | susan dennard |
kołek regina, pawlak maciej | wydawnictwo SQN | 400 stron
Safiya
posiada moc, która pozwala jej na rozróżnienie prawdy od kłamstwa. Wiele osób
oddałoby wszystko, aby mieć kogoś takiego u swego boku, dlatego dziewczyna
powinna zostać w ukryciu, aby nikt nie mógł wykorzystać jej w konflikcie, który
zrodził się pomiędzy imperiami. Jej więziosiosta, Iseult, której moc polega mniej więcej na tym, że potrafi
odczytywać emocje innych, towarzyszy jej podczas przygód. Okazuje się jednak,
że jej zdolności mogą stać się dosyć niebezpieczne i lepiej, aby w pełni się
nie rozwinęły.
Przyznam szczerze, iż obawiałam się, że
bohaterowie książki mogą mnie strasznie irytować. Szczególnie główna bohaterka,
bo z nimi często mam problem. Okazało się jednak, że moje obawy się nie
spełniły, co bardzo mnie ucieszyło. O
dziwo, Safi ani razu mnie nie zirytowała. Co więcej, naprawdę polubiłam jej
postać. Jest silna, niezależna i nie da sobie w kaszę dmuchać. A dla osób,
które kocha, jak na przykład Iseult, zrobiłaby naprawdę wszystko, co pokazuje
pod koniec książki. Więziodziejka
również jest pozytywną bohaterką, nieco spokojniejszą i bardziej opanowaną niż
jej przyjaciółka. Zapowiada się ciekawy
wątek z nią w roli głównej i liczę na to, że dobrze się on rozwinie.
Nie mogło zabraknąć oczywiście wątku miłosnego,
ale on również przypadł mi do gustu – nie był jakiś nachalny, nie wpychał się
na pierwszy plan, co dla mnie jest wielkim plusem. Polubiłam Merika, chociaż oczekuję rozwinięcia
jego postaci, bo naprawdę mnie zaintrygowała. To typ bohatera, do którego
czytelnicy mogą wzdychać. Ja może nie szaleję niesamowicie jak mocno, ale
naprawdę go lubię.
W ogóle doszłam do wniosku, że każda postać z
książki coś do niej wnosi, każda wzbudziła moje zainteresowanie i chciałabym
poznać ją bliżej. Przy tego typu gatunkach mamy dość sporo bohaterów, którzy
czasami są wręcz zbędni, ale tutaj nie czułam, aby tak było.
Styl pisania przyjemny i łatwy w odbiorze, nawet
pojawiające się dziwne nazwy nie sprawiły mi problemów. Akcja napisana jak dla mnie świetnie – doskonale mogłam wyobrazić sobie
sceny walki czy każde inne, a dla mnie to wiele znaczy przy książkach typu
fantasy. Sama fabuła jest dość interesująca i ciekawi mnie, jak dalej
potoczą się losy głównych bohaterów. Nie raz przygryzałam paznokcie,
zastanawiając się, co będzie dalej. Kolejne strony wzbudzały we mnie różne
emocje, była złość, był smutek, ale też uśmiech. A to chyba dobrze, kiedy dana
pozycja wzbudza we mnie takie uczucia.
Przyznam, że pisząc tą recenzję dociera do mnie,
ile przyjemności miałam z czytania Prawdodziejki. Stęskniłam się za
fantastyką i chyba czas najwyższy sięgać po nią częściej. Książkę polecam, jest
prosta, szybko się czyta i naprawdę potrafi działać na emocje.
4/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz