#47 FLATEYJARBÓK CZYLI TAJEMNICA WYSPY FLATEY


Islandzka wiosna roku 1960. Zapach morza, krzyk ptaków, foki, ryby, przenikliwy wiatr. Wśród burzliwych wód zatoki Breiðafjörður, wśród skał i tysięcy małych wysepek znajduje się Flatey, na której wieki temu wybudowano maleńką osadę. Z dala od zgiełku wielkich miast mieszkańcy żyją tu w spokoju, w ciszy, bez pośpiechu i w zgodzie z rytmem natury. Małomiasteczkowej sielanki osady nic nie zakłóca - aż do chwili znalezienia zwłok na jednej z okolicznych wysepek.
- opis z książki

Tajemnica wyspy Flatey to kryminał, który przeczytałam szybko i z przyjemnością, aczkolwiek nie wywołał on we mnie żadnych głębszych uczuć. Nie znajdziecie tu pędzącej szalenie akcji czy wbijającego w fotel napięcia, zakończenie też nie jest niesamowicie szokujące. Ale gwarantuję Wam, że przy tej pozycji możecie przyjemnie spędzić czas i wraz z bohaterami rozwiązywać zagadkę najpierw odkrytego przez przypadek na wysepce kościotrupa, a potem znalezionego na cmentarzu trupa. I chociaż tak jak napisałam, rozwiązanie nie jest specjalnie szokujące, to raczej nie da go się wcześniej domyśleć i to bardzo mi się podobało. Cała książka była dość spokojna, niemal obojętna, ale równocześnie... dobra. 

Danej pozycji trzeba przyznać fakt, że dość fajnie odczuwało się skandynawski klimat niewielkiego miasteczka z lat sześćdziesiątych. Rzetelne opisy sprawiały, że mogłam poczuć się niczym gość obserwujący wydarzenia dziejące się na wyspie. Razem z Kjartanem, zastępcą prefekta, który został wysłany na wyspę, aby przeprowadzić małe śledztwo oraz z innymi mieszkańcami wyspy badaliśmy sprawę dwóch nieżyjących już osób. Tak jak wspomniałam wcześniej, rozwiązanie wcale nie było oczywiste, niemal przez całą książkę nie mogłam zrozumieć, co tak naprawdę się stało, więc jak dla mnie jest to duży plus tej książki. 

Wszystkie rozdziały (które swoją drogą były króciutkie i przez to szybko się je czytało), kończyły się fragmentem, w którym mogliśmy poznać dzieje zapisane w księdze Flateyjarbók, a były to dzieje dawnych wikingów i królów skandynawskich. Dzięki temu rozwiązywaliśmy również pewną zagadkę, która miała w tej powieści duże znaczenie. Ja osobiście bardzo lubię takie wikingowskie motywy, więc i tutaj czytanie tego sprawiło mi przyjemność. Co prawda niektóre nazwy i imiona były okrutnie trudne do przeczytania, ale nie wpłynęło to na mój odbiór lektury. Na końcu książki autor umieścił również dodatek, który składa się z fragmentów Sagi wikingów jomskich, co jak dla mnie jest naprawdę świetnym pomysłem, szczególnie jeśli ktoś tak jak ja, lubi zapoznawać się z tego rodzaju opowieściami.

Jeśli chodzi o bohaterów Tajemnicy wyspy Flatey, to niestety muszę przyznać, że nie zrobili oni na mnie żadnego większego wrażenia. Nie twierdzę, że byli oni źle wykreowani, bo każdy z nich wprowadzał coś nowego do tej historii, po prostu nie było w nich tego czegoś. Chociaż zauważyłam, że ostatnio mam problem z przywiązywaniem się do bohaterów literackich, więc może w Waszym przypadku byłoby inaczej. 

Tajemnica wyspy Flatey to przyjemna, niezobowiązująca lektura, przy której można nieco się wyluzować, pomimo tego, iż jest to kryminał. Napisana w fajnym stylu, nie za trudnym, ale też nie za prostym i to również bardzo mi się podobało, bo ostatnio trafiałam na same mocno młodzieżowe style, a ten był taki... poważniejszy, ale łatwy w odbiorze. Wydanie egzemplarza również bardzo dobre, piękna okładka, w środku przejrzyście, nawet małe literki mi nie przeszkadzały, nie spotkałam też chyba żadnego błędu w tekście, co przy wydaniach recenzenckich często mi się zdarzało.

Także jak widzicie, książka nie należy do specjalnie wybitnych, ale czytało mi się ją naprawdę dobrze, więc z czystym sumieniem mogę Wam ją polecić.

✮✮✮✮✮✮✮✰
BARDZO DOBRA

ZA ZAUFANIE I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA BARDZO DZIĘKUJĘ


13 komentarzy:

  1. Bardzo lubię skandynawskie klimaty, wikingów też, nawet jeśli sami w sobie stanowią w tej powieści jedynie dodatek ;) Nie przypuszczam, bym w najbliższym czasie do niej dotarła, skoro nie powala, ale nie wykluczam, że kiedyś jednak wpadnie mi w łapki.

    Pozdrawiam,
    S.
    nieksiazkowy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć co do kryminałów jestem nieco bardziej wymagająca, to przyznam się, że od czasu do czasu lubię sobie odmienić to, po co sięgam i przeczytać coś mniej zobowiązującego, ale jednak w tym samym klimacie. Powyższa pozycja spełnia wspomniane przeze mnie wymagana i myślę, że mogłabym się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu sięgnąć po jakiś kryminał w skandynawskim klimacie, a te wydaje ise do tego celu bardzo fajny. Koniecznie muszę się tą pozycją zainteresować.
    Pozdrawiam!
    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi interesująco, chociaż ja jestem raczej zwolennikiem szybkiego tempa akcji ;)
    Pozdrawiam, Alice
    z ourbooksourlive.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Skandynawskie kryminały <3

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś do tej książki mnie nie ciągnie, ale muszę w końcu sięgnąć po coś skandynawskiego.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam kryminały więc jest to idealna pozycja dla mnie :)
    Pozdrawiam, maobmaze

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaintrygowała mnie ta książka :) Jak już mój stoik hańby się zmniejszy to na pewno po nią sięgnę :)

    Pozdrawiam Agaa
    https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Tyle dobrego, że lektura była przyjemna ;) u mnie książka dopiero czeka na swój moment :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię książki, których akcja dzieje się na jakiś wyspach, nad oceanem itp.:D Ogolnie nie przepadam za kryminałami, ale czasami zdarza sie ze przeczytam. A jeszcze ten skandynawski klimat... mysle ze naprawde bardzo by mi sie spodobala. Tylko nie wiem czy znajde ją w swojej bibliotece:)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie;)
    (recenzentka-ksiazek.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna recenzja ^^ uwielbiam kryminały ^^ z pewnością przeczytam tą książkę ^^ pozdrawiam ;)
    https://blogspecjalniedlaciebie.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  12. Chociaż piszesz, że powieść nie wzbudza większych zachwytów, mnie totalnie kupuje ten klimat i tło związane z Wikingami! Chociażby z tego powodu z przyjemnością sięgnę po tę książkę, poza tym jestem ciekawa rozwiązania tej zagadki kryminalnej, która tak czy siak była zaskoczeniem :D
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Słyszę o niej po raz pierwszy, ale zaciekawiłaś mnie recenzją. Ostatnio zbyt dużo książek czytam w typowo młodzieżowym stylu i choćby dlatego mam ochotę po nią sięgnąć. ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 DOMI READS , Blogger